sobota, 14 marca 2015

Wybrany

Nic nie jest takie, jakim to malują,
Przeciętność, nawet w niej się ludzie produkują.
Leżę tu dzień po dniu a moje myśli wariują.
Czekam na szansę, czekam aż powiedzą, że człowieka takiego jak ja poszukują.
Ale mnie ośrodek działania, do lenistwa skłania.
Mam ochotę tylko do rozmyślania, a to nie ma nic do pisania.
I tak żyje, bo akurat tego nikt mi nie zabrania.
Dobrze wiem, że diabeł tkwi w szczegółach,
dlatego doskonale snuje po bezsensownych regułach.
Widzę wytworzone przez szarych psychopatów schematy.
I...
Wycofuje się, płaczę pisząc w snach poematy.
Moje problemy wcale nie są nieważne i małe,
Bo widzę, że nic z siebie nie dałem.
Pragnę szczęścia,
Ale wolę cierpieć,
Z zasady mieć marzenia niedostępne.
I drwić, gdy widzę swe oblicze wstrętne.
Jedyne co potrafię dobrze robić to zazdrościć,
Czasem w porywach zaczynam pościć,
Od przyjemności,
Ale nie chce pracy,
Chcę blogości.
Jak dokonać czegoś wielkiego?
Jak cieszyć się z dostępnego.
Nie sądziłem, że moja obsesja to coś w czym zawsze żyłem,
Nie widziałem, że zawsze w tym samym punkcie byłem.
Tym samym człowiekiem,
Nie zmieniam się z wiekiem,
Naiwność moim lekiem, ale
Nie stać mnie już na to,
Z zasady rządzi mną patos,
Mam talent zamiast serca,
Jak to bywa coś za coś.
Po co to wszystko piszę i o tym mówię?
Bo to jedyne co umiem.
I tylko odmienne stany świadomości rozumiem.
Rozumiesz?
Dostać baty za to kim się urodziłeś,
Za to kim nigdy nie byłeś.
Karcony za wrażliwość przez stalowe maski,
Wierzę już, że przeżyje bez ich łaski.
Chciałem być mistrzem, jestem wycofanym uczniem,
Zwycięstwa mnie nie obchodzą, porażki świętuje hucznie.
W imię epikureizmu, ale nie iść za ślepą masom
Śnie za niezależnym bytem, zabiłbym za to.
W agresji tylko wbijam w takt,
Łamie każdy pakt,
Niszczę po kolei zakłamany fakt
To jak rak to zabija,
Twoja droga stoi otworem, a czas mija,
Ale kiedyś tam trafię,
Bo inaczej żyć niż w swojej głowie nie potrafię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz