sobota, 14 marca 2015

"Obserwuję" - Wstęp

  Życie nie jest piękne. Nie jest nawet przeciętne - nienawidzę tego słowa. Mimo to muszę przyznać, że nie jest też złe. Życie jest nijakie. To tylko taka gra, gdzie sami tworzymy reguły i historię, żeby było ciekawiej. Chociaż nie, robimy to bo musimy. Nie możemy pozwolić, by strony naszego pamiętnika pozostawały białe. Gdy się zatrzymujemy popadamy w depresję. Odczuwamy alienacje. Zaczynamy myśleć naprawdę nielogicznie. Wtedy według zdruzgotanego umysłu drogi są tylko dwie. Pierwsza - autodestrukcja. Sznur, żyletka, bez różnicy. Umysł zrobi wszystko, byle tylko jeszcze coś dopisać do samo wypełniającego się dziennika. Druga droga to pójście do psychiatry, który stwierdzi, że jeśli zastanawiasz się nad sensem życia to naprawdę jest już bardzo niedobrze. Trzeba więc przepisać ci masę leków, które i tak prędzej czy później doprowadzą do drogi pierwszej. Założę się, że oni to odkryli i dlatego depresja to tak częsta choroba...
Tak więc rada jest jedna i niepodważalna. Myśl na bieżąco, o tych wszystkich pierdołach, o przyszłości i przeszłości, ale nigdy nie rozmyślaj o samym myśleniu, bo jeszcze dojdziesz do wniosku, że myślenie nie ma sensu. To będzie koniec. Wszystko w co wierzyłeś zniknie łącznie z tobą.
Chłopak odłożył swój ulubiony długopis wyraźnie zadowolony.
Przeczytał to co napisał jeszcze kilka razy zanim zamknął notatnik. Niech będzie. Dziś tego nie wyrzucę, a może nawet wpisze to do książki? - pomyślał. Tak naprawdę wiedział jak to się skończy. Jutro, no ewentualnie pojutrze wyrwie kartkę z dziennika i wyrzuci ją do oceanu. Jak zawsze, nic nie jest nawet dość dobre by mogło spotkać się z aprobatą wewnętrznego sędziego. To co miał wiedzieć zapamiętał. Jeśli nie, to poznawał te zjawiska na nowo.
Gdy zauważył, że znowu zagłębił się w swoje myśli szybko spojrzał na zachód słońca. Idealny widok, gwiazda kąpiącą się we wspaniałych falach oceanu. To jedyne co kochał. Kiedy wpatrywał się w ten widok był naprawdę szczęśliwy. Utożsamiał się z nim. Znikał. Gdy upojenie się chwilą obecną dobiegło końca, tak jak zwykle powoli zszedł ze skały wzdychając smutno. Jak kiedyś stwierdził: moje życie, jak każde inne, dobiegnie kiedyś końca i gdy to już się stanie pragnę zamienić się w to zachodzące słońce i trwać tak do końca czasu. Nie przejmował się zbytnio tym, że byłby sam. Według niego każdy jest sam, żyje w swojej wykreowanej rzeczywistości.
To najważniejszy powód, by sądzić, że polegać może tylko na sobie. I tak w końcu każdy kiedyś odejdzie.
Żyjemy tak jak śnimy - samotnie.
***
  Szedł przez swoją wioskę rozkoszując się zapachami i obserwując przyjezdnych. Dziś 30 czerwca. Wakacje rozpoczęły się na dobre. Niedługo turyści zaczną prawdziwe oblężenie, a on będzie mógł realizować swą największą pasję, będzie mógł obserwować.
***
 Odkąd zaczął się w tym realizować trzy lata temu, również w wakacje nikt nie czyni mu już zbędnych problemów. Mieszkańcy się przystosowali, rodzice praktycznie się nim nie interesują, a turyści zapewne nie wiedzą kim jest i co robi. Na początku - prawda, wzbudzało to wiele kontrowersji, zwłaszcza, gdy odkryto w jego pokoju setki ( jeśli nie tysiące ) zdjęć dziewczyn, wszystkie podpisane... To już wzbudza podejrzenia. Miał wtedy czternaście lat więc zarzuty jakichś napadów, porwań czy tym bardziej pedofilii. Zdecydowanie bardziej uderzano w chorobę psychiczną, paranoję. Gdy jego rodzicielka odkryła wcale nie skrywaną tajemnicę ( bo jak można nazwać tajemnicą coś czego się nie ukrywa? ) zaprowadziła go na poradnię. Do tego zapytała zaprzyjaźnionego policjanta czy aby nie jest to karalne. Jej reakcja sprawiła, że tylko podupadła w oczach Adama. Ojciec tym bardziej, zwłaszcza, że nie zareagował, ale jak można się spodziewać znaczącej uwagi, gdy ma się szóstkę rodzeństwa, a na dodatek jest się tym najstarszym. Doprawdy, tak naprawdę wszystkich: rodziców, psychiatrę, policjanta interesowała wybitnie tylko jedna kwestia. Jak to możliwe, że tyle dziewczyn dało mu się sfotografować? Na pierwszy rzut oka żadna z tych dziewczyn nie przypominała nikogo znajomego z okolic, fakt, iż są np. z internetu także odpadał. Widać było, że są autentyczne. Sprawdzono jego komputer, okazało się tylko, że tam są kolejne zdjęcia z kolejnymi zapiskami...
 Młodzieniec tylko potwierdził, że zdjęcia wszystkich tych dziewczyn są robione jego aparatem i żadna z nich nie jest z ich rodzinnej wioski, jak i tych okolicznych, gdyż te które tu mieszkają i tak może sobie obserwować do woli.
 Psychiatra do którego go zawieźli zapytał go w cztery oczy jak to możliwe, że tyle obcych dziewcząt dało mu się sfotografować. Ten odparł tylko, że spokojnie z nimi rozmawiał i wyjawiał im swe zainteresowania ludzką psychiką, typami osobowości. Jednak szybko się okazywało, że to nie one go wypytywały o jego zamiary, ale to on wypytywał je. Najczęściej padały pytania o to co lubią, jak się zachowują, jakie są ich aspiracje... Oczywiście lekarz miał wątpliwości co do tego co właśnie słyszy, ale był dosłownie zmuszony uwierzyć. Zapisał chłopaka do kliniki do Gdańska, bo takie zainteresowania zwłaszcza obsesyjne zdecydowanie mu się nie spodobały.
 Tu przepisano mu leki, ale i choć dość powierzchownie, zainteresowano się jego osobą. Na pytania odpowiadał bez chwili zastanowienia, zdecydowany, pewny siebie, niekiedy mówił nawet fachowo. Rozgłos w przychodni przyniosły mu jego plany. Otóż stwierdził, że dzisiejsza psychiatra, czy psychologia to w większości niczym nie poparte teorie, dzięki którym pacjentom można podawać nieograniczone dawki leków które odbierają chęć do życia. Oczywiście, dodał, iż nie oskarża bezpośrednio np. leczących go specjalistów, ich winić może jedynie za to, że we wszystkim idą po najmniejszej linii oporu i tak naprawdę nie zależy im na pacjentach. On zaś chce zbadać istotę wszystkich chorób umysłowych, wpływ destrukcyjnych myśli na ciało, a także odpowiedzieć w końcu na pytania czym jest ludzki umysł i jaki jest jego związek z wszechświatem i czym dokładnie są świadomość, podświadomość i nadświadomość! Rzecz jasna po tych rewelacjach tym bardziej faszerowano go lekami. Pomijam już fakty jak opowieści nadprzyrodzone czy teorie jakoby przybył tu z odległej planety z misją zbawienia ludzi! 
********
I tak mijały jego kolejne dni w zakladzie. Podczas nich doszedł do jednoznacznego wniosku, iż ludzi najlepiej wyedukowanych najłatwiej zwieść. 
********
Idąc przez wioskę nie mógł nie wstąpić choć na chwilę do baru z lodami włoskimi. Jadł je w bardzo niezdrowych ilościach, jeśli miałby być od czegoś uzależniony to tylko od nich. 
Stając przed swoim dwupiętrowym, dużym domem, tak jak zawsze ogarnęło go to dziwne, krępujące umysł uczucie. Znów będzie trzeba udawać, liczyć się z czyimś zdaniem. Nie da się ukryć, że to co najgłębiej tkwi w jego młodym sercu to rozgoryczony gniew.
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz